poniedziałek, 29 lutego 2016

Matamorfoza z Chodakowską. Tydzień trzydziesty czwarty.

Kolejny tydzień spisuję z perspektywy poniedziałku. Strasznie ciężko jest sobie przypomnieć po tygodniu co się robiło, a nawet jak już dam radę to zrobić, to mieszają się totalnie dni. W ogóle wszystko się miesza, dlatego być może było nieco na opak. Jedno co mi się nigdy nie miesza to ilość ćwiczeń w tygodniu. Dużo o tym myślę, dobicie do konkretnej, założonej ilości jest moim marzeniem, więc wyryte mam w głowie na miesiąc wstecz ile i kiedy ćwiczyłam. Serio.

Poniedziałek 22.02
Mam ostatnio niechlubny zwyczaj robienia sobie przerw w poniedziałki. Prawda, że po weekendowym CrossFicie jestem zwykle wykończona, ale chyba to mnie zupełnie nie usprawiedliwia. Dzisiaj też nie ćwiczyłam, za to reszta tygodnia już będzie ok.

Wtorek 23.02
Dzisiaj z rana jestem z Remkiem u lekarza i nie da się za bardzo ćwiczyć, ale wieczorem mój mąż wyrozumiale pozwala mi zająć większą część mieszkania na magiczne 20 minut i zrobić sobie GYMBREAK z Kasią i Szymonem.


Środa 24.02
Stary, dobry, niewiele w sumie wymagający Szok Trening. Czasem jednak trzeba czegoś krótkiego, sprawdzonego i po prostu lubianego. A ja Szok Trening bardzo lubię.

To był mój 160. trening (głównie) z Ewą Chodakowską.

Czwartek 25.02
Z jakiegoś powodu nie ciągnie mnie nigdy mocno do Metamorfozy 21 dni z piłką. Może dlatego, że moja piłka jest niezbyt dobrze napompowana? A może dlatego, że program ma aż 10 rund i strasznie mnie to zniechęca. Al dzisiaj zrobiłam. Jest tam tyle fajnych ćwiczeń, których nie ma nigdzie indziej, że naprawdę wypada raz na jakiś czas włączyć ten trening do swojego planu. Ręce naprawdę wysiadają, znakomicie pracują przywodziciele. Zaliczone, dało satysfakcję.

Piątek 26.02
Miałam w planach poćwiczyć tylko pierwszą część Sukcesu, ale jak już zaczęłam to zrobiłam cały! Było cudownie! Niby cała godzina, niby dzieciak biega, to przywali zabawką, to wejdzie na plecy przy desce, pod brzuch przy pompkach, mieszkanie zdemoluje, a w końcu i tak zrobiłam! :) Fajnie było.

Sobota 27.02
Na uczelni jestem od 8 do 20 bez najmniejszej przerwy, nie mam jak ćwiczyć, więc jakoś to przeboleję. Obym zawsze miała tylko tak dobre wymówki.

Niedziela 28.02
Nie dałam rady czasowo iść na CrossFit i złamało mi to serce, ale na tyle jeszcze miałam czasu, żeby sobie szybciutko poćwiczyć 20 minut Full Body Workout GymBreak, które naprawdę polubiłam. Zawsze coś, nie?
A potem, idąc na uczelnię widzę mój tramwaj podjeżdżający na przystanek. Co robi dzielna adeptka fitnessu? Goni! Na kolejny przystanek zdążę.
Uff, zdążyłam, ale myślałam, że umrę. W ten jednak sposób znalazłam cel w moim fitnessowym życiu - będę mieć taką kondycję, żeby nie umrzeć przy kolejnym razie. Dowiem się jak ją zdobyć i zdobędę!


czwartek, 25 lutego 2016

Metamorfoza z Chodakowską. Tydzień trzydziesty trzeci.

Minęła sesja, wracam do życia i próbuję udowodnić sobie, że potrafię pracować systematycznie ciałem i umysłem. Troszeczkę zwiększam ilość ćwiczeń, rozkręcam się. Zapisuję całą dietę, którą wypracowałam sobie przez ostatnie 7 miesięcy, ilość wody, którą piję i ogólnie przygotowuję się do spotkania z trenerem i dietetykiem, które planuję na początek marca. Chcę sobie i Wam pokazać, że do wakacji będę wyglądała inaczej niż teraz. Trochę lepiej, dużo lepiej, zupełnie dobrze? Nie ważne, ma być zmiana na plus! Dam radę, oczywiście. Trzymajcie kciuki.

Wrzucam poniżej efekt moich ostatnich czterech miesięcy. Nie wiem jak wyglądało to osiem miesięcy temu na siedząco, ale musiało być potwornie, bo te pierwsze cztery miesiące  ćwiczeń dały mi przecież najwięcej. Tutaj bez wciągania, garbienia się, specjalnego prostowania się. Słowem - brzuch siedzący, jaki jest każdy widzi. Chyba jednak warto ćwiczyć, co?



Poniedziałek 15.02
Odpoczywam, ale spokojnie, to pierwszy i ostatni dzień laby.

Wtorek 16.02
Dzisiaj ćwiczę HIT Cardio z Sukcesu. Tylko 20 minut, ale daje po dupie :D

Środa 17.02
Kolejny dzień, kolejny trening. Tym razem Huragan WORK OUT z Tomkiem Choińskim i teamem z Be Active Studio. Czasem wkurza mnie ten trening, bo trudno się pokapować w zmianach, ale ćwiczenia są dobre :)

To był mój 155 trening (głównie) z Ewą Chodakowską.

Czwartek 18.02
Dałam sobie na luz, ale nie wiem czy powinnam. W zasadzie nie było powodu żeby nie ćwiczyć. I tak to jest - leń will be leń.

Piątek 19.02
Ostatnio dawałam sobie fory, uznałam, że 3 treningi to minimum, więc 3 treningi wystarczą. Dzisiaj jest piątek a ja robię ten trzeci, więc (daj Boże) dobiję do pięciu! Trzymajcie kciuki.

Ćwiczyłam dzisiaj GYMBREAK z Kasią Kępką i Szymonem Gasiem, po raz pierwszy, mimo, że płytę z BeActive kupiłam już ze trzy miesiące temu jak nic (a może więcej?). Jakoś tak byłam sceptycznie nastawiona, a oczywiście okazało się, że zupełnie niepotrzebnie! Treningi mają znakomicie ułożone i cudownie zorganizowane, zegar odmierza czas jaki pozostał do końca ćwiczenia, pokazane jest ile ćwiczeń do końca zestawu, wcześniej wytłumaczony jest system pracy, a w czasie gdy my robimy ...jedno ćwiczenie Szymon już tłumaczy kolejne. Do tego, między ćwiczeniami zawsze jest jakaś przerwa czy to 5 sekund czy nawet 20, ale jest, pozwala się pozbierać, westchnąć, przejść do kolejnego, dzięki czemu jest oczywiście po prostu lżej. Są różne teorie na temat tego czy przerwy powinny być czy nie, dość powiedzieć, że Tabata swój protokół też oparł na zmiennym tempie pracy, a to przecież podobno obecnie najskuteczniejszy tryb ćwiczeń. Jeśli nie lubisz Ewy, znudziła Ci się Mel B, albo po prostu, tak jak ja, potrzebujesz ciągle nowej podniety - to jest dla Ciebie!
Jeśli nie macie płyty GYMBREAK jest też dostępny na YouTubie. Tutaj podrzucam tylko dwudziestominutowy, ale znakomity trening, sprawdziłam, polecam!



Sobota 20.02
Oczywiście idę na CrossFit. Trzeba do cna wykorzystywać każdy wolny weekend. Daję sobie taki wycisk, że później czuję to jeszcze przez kilka dni, ale w sumie jest naprawdę nieźle :) Radzę też sobie coraz lepiej, a babka, która prowadzi nawet nie zwracała mi co chwilę uwagi i nie mówiła do mnie (jak to zwykła czynić) "nie rób tego, to będzie dla ciebie za ciężkie". Progres!

Niedziela 21.02
Nie mogę iść na CrossFit, jestem zdezelowana! Ledwo chodzę i w ogóle ledwo wszystko, ale nie chcę się poddać, więc wieczorkiem, na ostatnią chwilę robię Szok Trening. I w efekcie tydzień zaliczony na PIĄTKĘ! :)

czwartek, 18 lutego 2016

Metamorfoza z Chodakowską. Tydzień trzydziesty pierwszy i trzydziesty drugi.

Kolejny tydzień sesji, kolejne egzaminy przede mną, kolejny projekt trzeba oddać (trzeba było miesiąc temu, teraz to już zostaje błagać prowadzącego, żeby zechciał przyjąć). Siedzę w Gdyni przez pierwszy tydzień, siedzę w domu przez drugi, wykorzystuję to, że mam jakąś pomoc i staram się coś robić. A ćwiczenia? Ach! No racja... No tu różowo nie jest, oczywiście.


Poniedziałek 01.01
Nic, nic, zupełnie nic.

Wtorek 02.01
Dzisiaj z mamą poszłyśmy na JUMP Work Out do JUMPCITY. Polecam moją relację z pierwszego takiego wypadu, z Martą TUTAJ. Tym razem było jeszcze lepiej! Takie ćwiczenia tylko zyskują z czasem. Energia, uśmiech, mnóstwo pozytywnych emocji! Jestem zachwycona! Gdybym mogła, chodziłabym na to cały czas.

Środa 03.01
Zapracowany dzień, wracam do Warszawy, nawet o tym nie myślę by ćwiczyć.

Czwartek 04.01
Co najfajniejszego można robić o 7 rano, jeśli wróciło się z podróży o północy? CrossFit, oczywiście! A dałam takiego czadu, ale takiego czadu, że do niedzieli nie mogłam chodzić!
To jest tłusty czwartek! Zjadam jednego pączka, małego torcika i jeszcze 5 kostek czekolady. A co!

Piątek 05.01
Nawet nie wiem jak podnieść nogę. Zresztą, uczę się, serio. Zamiast obiadu zjadam olbrzymią Milkę z Oreo, zagryzam ciasteczkami i zapominam zjeść cokolwiek innego. Śpię 4 godziny. Jak się roztyję, to już wiemy dlaczego.

Sobota 06.01
Nie jest nic lepiej. Na obiad naleśniki z Nutellą, śniadania czy kolacji brak, za to zjadam kilka ciasteczek czekoladowych. No i nie ćwiczę, oczywiście. Śpię za to kolejne 4 godziny. Będę tłusta.

Niedziela 07.01
 Zakwasy ciągle powodują, że wyglądam jak stary człowiek przed operacją biodra. Jak chodzę trzymam się za uda i powłóczę stopami. Mój organizm twierdzi, że skoro ja mogę go źle traktować, to on mnie też i się nie regeneruje. Ale, że ćwiczyłam w tym tygodniu tylko dwa razy, a jeśli nie będzie trzech, to mogę równie dobrze całkiem przestać (to nie prawda, ale muszę na siebie nakładać jakieś wymagania, nie?), tak więc wieczorkiem robię sobie delikatny pilatesik. Sukces część 2 i 3. A co!


To był mój 150. trening (głównie) z Ewą Chodakowską. I właśnie minęło 7 miesięcy, od kiedy jesteśmy razem!



Poniedziałek 08.01
Pracuję, nie ćwiczę.

Wtorek 09.01
Ćwiczę, bo muszę, inaczej zwariuję. Robię Skalpel, ponieważ się bardzo stęskniłam, a poza tym, jestem w fatalnej kondycji, więc nie może być za dużo kardio. Tego mi było trzeba.

Środa 10.01
Wczorajsze ćwiczenia pogłębiły zakwasy, które i tak były ciężkie. Poza tym trzymają mnie już cholery cały tydzień! Pracuję.

Czwartek 11.01
Pracuję.

Piątek 12.01
Pracuję i kończę pracę. O godzinie 3 zamykam pracę, którą muszę oddać o 14. Jestem przeszczęśliwa! Jutro będę ćwiczyć!

Sobota 13.01
Idę na CrossFit i momentalnie nabawiam się kontuzji ręki. Lekkiej, ale organizm dobity trybem życia, który mu zafundowałam ostatnio nie może znieść nawet crossfitowej rozgrzewki. Dam chyba trochę na luz :)

Niedziela 14.01
Mam ciągle obrzydliwe zakwasy, drętwieją mi nogi i jestem potwornie niewyspana. Ale jeśli nie poćwiczyłabym dzisiaj jutro nie mogłabym spojrzeć sobie w oczy. Tak więc robię Szok Trening, wydaje mi się kilka razy, że umieram, ale kończę i to bez większych przerw. Od przyszłego tygodnia będzie zdecydowanie lepiej!

poniedziałek, 1 lutego 2016

Metamorfoza z Chodakowską. Tygodnie dwudziesty dziewiąty i trzydziesty.

Po raz pierwszy łączę dwa tygodnie w jeden. A to dlatego, że przez te dwa tygodnie ćwiczyłam dokładnie 6 razy, czyli tyle, ile powinnam ćwiczyć w jednym tygodniu. Jest mi z tym nieszczególnie dobrze, ale jeśli uda mi się zdać cały semestr (a taki jest cel), to okaże się to niewielkim poświęceniem. Jeśli zaś nie zdam wszystkiego i nie będę ćwiczyć, to okażę się tylko leniem szukającym wymówek. W tej sytuacji - co ja tu teraz w ogóle robię, co?



Poniedziałek 18.01
Dzisiaj Metamorfoza z piłką. Pierwszy raz w zasadzie, od kiedy tą piłkę kupiłam. Jestem zadowolona, ale piłka musi być dobrze napompowana. Moja nie jest i przez to wygoda jest mniejsza. Ale podoba mi się ten typ ćwiczeń.

Wtorek 19.01
Dzisiaj CrossFit z samego rana, już o siódmej! Mój chory mąż został wykorzystany do opieki nad dziećmi, a ja szleję na siłowni. Jestem wredna, ale może będę szczupła, a wtedy oboje zyskamy, czyż nie?

Środa 20.01
Nie ćwiczyłam. Wymówki nie pamiętam.

Czwartek 21.01
Ponownie Huragan Workout. Trzeci raz od początku, bo jednak bardzo go polubiłam.

Piątek 22.01
Nic nie ćwiczę.

Sobota 23.01
Nadal nic.

Niedziela 24.01
Też nic.

Poniedziałek 25.01
Uwierzycie, że nie pamiętam? Coś ćwiczyłam, zapisałam to sobie, że ten dzień zaliczony. Ale minął ponad tydzień i nie pamiętam co to było. Może Sukces? Chyba nie. A może Szok Trening? Nie wydaje mi się. To co? NIE WIEM! Muszę się bardziej zdyscyplinować i wszystko na bieżąco zapisywać!

To był mój 145. trening (głównie) z Ewą Chodakowską.

Wtorek 26.01
Nie ćwiczyłam!

Środa 27.01
Nic.

Czwartek 28.01
Nadal nic.

Piątek 29.01
Ćwiczę Sukces, a dokładnie jego pierwszą część przez 5 minut, później drugą i trzecią. Taką czułam potrzebę. Nie przepadam w ogóle za HIT w Sukcesie, uważam, że jest niezrównoważony. Niby to właśnie to, czego potrzebowałam, a jednak nie podoba mi się. Ciekawe czy ktoś czuje to co ja. Czuje ktoś? Niech się zgłosi!

Poza tym obrywam patelnią od Remka.  Leżę na mojej macie, robię brzuszki, bardzo zaangażowana. Mój syn buszuje w kuchni, wyjął już wszystkie garnki z szafki i uderza nimi o siebie. Później chwila ciszy, przydreptał do pokoju, przykucnął obok mnie, nie widzę go, ale słyszę, więc mam jako taką kontrolę. I nagle BUUM! Jak grom z jasnego nieba spada mi na twarz patelnia, wbijając okulary w oczodoły.
Ewa mówi "myśl teraz o samych przyjemnych rzeczach". Oj Ewa, Jeremi. Wy sobie ze mnie kpicie, co?

 O! Tu my! Ja, Jeremi i patelnia:


Sobota 30.01
Jadę do Gdyni, więc wymówka jest. Ale nie jest idealna, chcieć to móc, a mi się chyba wystarczająco nie chciało.

Niedziela 31.01
Nie mam butów, więc na tapetę idzie Secret. Udało się!

Metamorfoza z Chodakowską. Tydzień dwudziesty ósmy.

Poniedziałek 11.01
To był dzień z Sukcesem. Sukces polega na tym, że zrobiłam program Sukces, nie umarłam i ani razu nie kopnęłam mojego syna! Uuuu! Założyłam do ćwiczeń obciążniki na kostki, ale tylko na część 2, tę na uda i pośladki. Dobry pomysł, było ciężej, ale nie niemożliwie ciężko. Te obciążniki są bardzo wygodne, prawie niezauważalne. Zakładam je na skarpetkę, żeby nie obcierały skóry, chociaż wydaje się, że są dobrze zrobione pod tym kątem. Mocno jednak poci się pod nimi skóra i kiedy je zdejmuję są dość mokre. Na szczęście szybko schną. Na trzecią część, tą na brzuch, zakładam obciążniki na nadgarstki, a w zasadzie na całe dłonie. Są dosyć denerwujące, ręka się pod nimi poci, i czasami może być niewygodnie, ale dużo dają przy robieniu chociażby zwykłych brzuszków. Za bardzo jednak nie utrudniają.

Wtorek 12.01
Dzisiaj, wracając z Remkiem ze szpitala, nie paluję już ćwiczyć. Ale po drodze mijam kiosk, a w nim nowa gazeta BeActive. Kupuję z dodatkiem - płyta Huragan Work Out z Tomkiem Choińskim. Więc wracam do domu i tak mnie wzięło, że od razu się zabrałam za ćwiczenia. Założyłam przy tym obciążniki na kostki. Trochę stres tak za pierwszym razem na nieznanym programie, ale chcę spróbować. Strzał w dziesiątkę! Trening fajny, mocne kardio, trochę siłowego, obciążenie nie zaszkodziło. Kończę wcale nie tak strasznie zmęczona, za to bardzo zadowolona.



Środa 13.01
Idę za ciosem, robię kolejny raz Huragan Work Out. Tym razem jednak zakładam obciążenie także na dłonie. Już w czasie rozgrzewki czuję, że to już większy hardcore. Później jest tylko jeszcze bardziej dziko. Kilka razy mam dość, kończę naprawdę zmęczona. Czyli te obciążenie to dokładnie to czego potrzebowałam. A trening? Bardzo mi się podoba, ale mam zastrzeżenia do sposobu prowadzenia, jednak wiem, że go bardzo polubię i będzie u mnie częstym gościem.

Czwartek 14.01
Nie pamiętam dlaczego, ale nie ćwiczyłam. MEA CULPA!

Piątek 15.01
CrossFit z rana jak śmietana! Już o 7 rano pocę się z bandą innych szaleńców. Kto normalny chodzi tam o takiej porze? Część twarzy znajoma, oczywiście, ciągle Ci sami ludzie. Jak się ktoś wkręci, to na maxa. KOCHAM CROSSFIT!

To był mój 140. trening (głównie) z Ewą Chodakowską.

Sobota 16.01 i Niedziela 17.01
Nic, zupełnie nic. Uczę się, mam w międzyczasie mega zakwasy i 5 egzaminów.