Poniedziałek 24.08
Turbo spalanie. Rozpoczynam nowy, uporządkowany plan treningowy. Na pierwszy dzień - trening petarda. Ciężki i wymagający, ale ja jestem dzielna i odważna. Trochę mi nie idzie, mimo to walczę. Runda 8 była moją porażką, dlatego inne robiłam tak, jakby jutro miał być Gap Day. Jeszcze tego pewnie pożałuję.
Wtorek 25.08
Ekstra Figura. Precyzja. Mocniej spinaj. Dociśnij mięśnie. To było dzikie. Pamiętałam to jako nie taki znowu ciężki trening. Coś mi się chyba pomyliło.
Środa 26.08
Killer. Miało być przyjemnie, myślałam, że sobie wypocznę przy kardio, będzie to odróżnienie od tych treningów siłowych. Niestety, moja forma leżała na dywanie a ja razem z nią. Czułam, że umieram. Serce mi tak waliło jak nigdy wcześniej, pociły mi się nawet uszy, zarumieniły nawet włosy. Myślę, że teraz wiem co znaczy spalić 600 kcal w 45 minut, to musiało być to.
Czwartek 27.08
Dzisiaj Speed Effect. Ten tydzień jest dla mnie wyjątkowo intensywny i nie czuję tego, że przeplatam treningi cięższe z lżejszymi, tylko mam wrażenie ciągłego wzrostu napięcia. Tak więc dzisiaj było ciężko. Do tego tak się starałam pompować przysiady, że w pewnym momencie zeszłam pupą za nisko, wypchnęłam kolana do przodu (tak, niestety, przed linię palców), usłyszałam PYK! i teraz mnie boli.
Piątek 28.08
Kolano mnie boli, ale ciężko mi zdecydować się odpuścić. Miał być Turbo Power, więc jest Turbo Power. Mąż mój ma dzisiaj wolne, więc jest pierwszy raz obecny w domu kiedy ćwiczę, dlatego jeszcze bardziej staram się nie garbić i dokładnie wykonywać ćwiczenia. Ale intensywności nie zwiększam, w pierwszej serii nawet wykonywałam prostsze wersje ćwiczeń, bo po wczorajszym Speed Effect uda czują każdy przysiad dwukrotnie. W tym tygodniu jednak nie było mowy o odpuszczeniu. Kolana przestają boleć już po rozgrzewce, co tylko potwierdza tezę, że ćwiczenia nie mogą nam szczególnie zaszkodzić. Na pewno nie tak bardzo jak brak ćwiczeń.
Oto był 40 trening z Ewą Chodakowską! Czy tam z Tomaszem. Ale czterdziesty i to się liczy.
Sobota 29.08
Dzisiaj był Gap Day. Dostałam maila, że z listy rezerwowych dostałam się na darmowy trening w Złotych Tarasach z Ewą i Tomkiem. Szykując się na jutrzejsze piekło dzisiaj robię przerwę, ale aby nie być leniuszkiem wybieram się z rodziną na festyn - i po powrocie moim jedynym marzeniem jest, aby ktoś zabrał moje stare, zużyte nogi i dał nowiutkie.
Niedziela 30.08
Trening z Tomkiem Choińskim w Złotych Tarasach. Turbo Power to przy tym pestka. Ludzi sporo, patrzą na Ciebie z galeryjek, więc nie odpuścisz! Byłam dodatkowo największym grubaskiem wśród ćwiczących, a już na pewno największym grubaskiem w szortach krótkich jak majtki. Inne dziewczęta strategicznie poprzychodziły w czarnych leginsach, a ja strzelałam ludziom po oczach cellulitem. Do tego luźny T-shirt zsuwał mi się w podporze i ukazywał pociążowe fałdki i rozstępy Dlatego nie mogłam do tego dorzucić wrażenia ociężałej, ospałej krowy, która nie może szybko zmienić pozycji. Więc zmieniałam tak jak nigdy, robiłam dokładnie i szybko, nie odpuszczałam. I chyba trochę przedobrzyłam. Po samym treningu czułam się jak nowo narodzona, ale już wieczorem kulałam na obie nogi - prawe kolano, które od piątku już mnie nie bolało, teraz bolało jak nigdy, a w lewym udzie łapał mnie coś na kształt skurczu i zbitego boku, być może lekkie przetrenowanie.