wtorek, 25 sierpnia 2015

Metamorfoza z Chodakowską. Tydzień ósmy

Poniedziałek 24.08
Turbo spalanie. Rozpoczynam nowy, uporządkowany plan treningowy. Na pierwszy dzień - trening petarda. Ciężki i wymagający, ale ja jestem dzielna i odważna. Trochę mi nie idzie, mimo to walczę. Runda 8 była moją porażką, dlatego inne robiłam tak, jakby jutro miał być Gap Day. Jeszcze tego pewnie pożałuję.

Wtorek 25.08
Ekstra Figura. Precyzja. Mocniej spinaj. Dociśnij mięśnie. To było dzikie. Pamiętałam to jako nie taki znowu ciężki trening. Coś mi się chyba pomyliło.

Środa 26.08
Killer. Miało być przyjemnie, myślałam, że sobie wypocznę przy kardio, będzie to odróżnienie od tych treningów siłowych. Niestety, moja forma leżała na dywanie a ja razem z nią. Czułam, że umieram. Serce mi tak waliło jak nigdy wcześniej, pociły mi się nawet uszy, zarumieniły nawet włosy. Myślę, że teraz wiem co znaczy spalić 600 kcal w 45 minut, to musiało być to.

Czwartek 27.08
Dzisiaj Speed Effect. Ten tydzień jest dla mnie wyjątkowo intensywny i nie czuję tego, że przeplatam treningi cięższe z lżejszymi, tylko mam wrażenie ciągłego wzrostu napięcia. Tak więc dzisiaj było ciężko. Do tego tak się starałam pompować przysiady, że w pewnym momencie zeszłam pupą za nisko, wypchnęłam kolana do przodu (tak, niestety, przed linię palców), usłyszałam PYK! i teraz mnie boli.

Piątek 28.08
Kolano mnie boli, ale ciężko mi zdecydować się odpuścić. Miał być Turbo Power, więc jest Turbo Power. Mąż mój ma dzisiaj wolne, więc jest pierwszy raz obecny w domu kiedy ćwiczę, dlatego jeszcze bardziej staram się nie garbić i dokładnie wykonywać ćwiczenia. Ale intensywności nie zwiększam, w pierwszej serii nawet wykonywałam prostsze wersje ćwiczeń, bo po wczorajszym Speed Effect uda czują każdy przysiad dwukrotnie. W tym tygodniu jednak nie było mowy o odpuszczeniu. Kolana przestają boleć już po rozgrzewce, co tylko potwierdza tezę, że ćwiczenia nie mogą nam szczególnie zaszkodzić. Na pewno nie tak bardzo jak brak ćwiczeń.
Oto był 40 trening z Ewą Chodakowską! Czy tam z Tomaszem. Ale czterdziesty i to się liczy.

Sobota 29.08
Dzisiaj był Gap Day. Dostałam maila, że z listy rezerwowych dostałam się na darmowy trening w Złotych Tarasach z Ewą i Tomkiem. Szykując się na jutrzejsze piekło dzisiaj robię przerwę, ale aby nie być leniuszkiem wybieram się z rodziną na festyn - i po powrocie moim jedynym marzeniem jest, aby ktoś zabrał moje stare, zużyte nogi i dał nowiutkie.

Niedziela 30.08
Trening z Tomkiem Choińskim w Złotych Tarasach. Turbo Power to przy tym pestka. Ludzi sporo, patrzą na Ciebie z galeryjek, więc nie odpuścisz! Byłam dodatkowo największym grubaskiem wśród ćwiczących, a już na pewno największym grubaskiem w szortach krótkich jak majtki. Inne dziewczęta strategicznie poprzychodziły w czarnych leginsach, a ja strzelałam ludziom po oczach cellulitem. Do tego luźny T-shirt zsuwał mi się w podporze i ukazywał pociążowe fałdki i rozstępy Dlatego nie mogłam do tego dorzucić wrażenia ociężałej, ospałej krowy, która nie może szybko zmienić pozycji. Więc zmieniałam tak jak nigdy, robiłam dokładnie i szybko, nie odpuszczałam. I chyba trochę przedobrzyłam. Po samym treningu czułam się jak nowo narodzona, ale już wieczorem kulałam na obie nogi - prawe kolano, które od piątku już mnie nie bolało, teraz bolało jak nigdy, a w lewym udzie łapał mnie coś na kształt skurczu i zbitego boku, być może lekkie przetrenowanie.
Za to dostaliśmy w pakiecie maty! Mam więc matę, ale niestety swoją zniszczyłam prawie od razu. Tak więc mam poniszczoną matę. Ale mam, na razie wystarczy.

Kto znajdzie mnie na zdjęciach?

wtorek, 18 sierpnia 2015

Metamorfoza z Chodakowską. Tydzień siódmy

Poniedziałek 17.08
Turbo power. Zdecydowanie lżej niż za pierwszym razem, ale to i tak jest trening gigant :)
Wtorek 18.08
Killer. Po wczorajszym ambitnym programie nie mogłam tak po prostu odpuścić i zrobić np. Skalpel. Musiałam dobić mięśnie do końca. Tak więc przysiadu przez jakiś czas nie zrobię. Ba! Mam problemy ze wstaniem z krzesła! Ale czuję się cudownie.
Środa 19.08
Model look. Turbo power i Killer pod rząd wykańczają mięśnie w takim stopniu, że mam problemy z podniesieniem się z krzesła. Żeby jakoś dać żyć mięśniom ud postanawiam dać w kość mięśniom rąk, klatki piersiowej i pleców. I dałam. Czuję, że nieźle popracowały. Za to naciągnęłam sobie ścięgno w łydce i tak boli, że jutro robię przerwę.
Czwartek 20.08
Gap day. Leczę ścięgno.
Piątek 21.08
Ścięgno ciągle mi przeszkadza, ale nie chcę sobie pozwolić na za dużo wolnego, więc robię Turbo spalanie. Dzisiaj jednak dzieci nie dają żyć, siadają mi na moim udającym matę ręczniku, wchodzą pod nogi, wchodzą na mnie gdy robię deskę. Nawet przypadkiem kopnęłam Remka gdy dyskretnie przechodził obok mnie. To, że udało mi się skończyć to prawdziwy cud. Aha! Oczywiście oszukałam rundę ósmą, jeszcze nigdy nie poszła mi tak źle. Muszę się tego w końcu nauczyć. Za to po wszystkim ścięgno nie boli mnie już wcale. Najwyraźniej ruch był tutaj rozwiązaniem.
Sobota 22.08
Mimowolny Gap Day. Kiedy jest mąż mój i może się zająć dziećmi to powinno być lepiej, ale jednak nie jest, bo on z mojego ćwiczenia robi wielkie halo. Mówi, że wyjdzie z dziećmi na dwór w tym czasie, żebym miała wolne itd. A wiadomo, że im więcej planowania tym więcej możliwości porażki.
Niedziela 23.08
A dzisiaj Speed Effect. Uwielbiam ten trening, jest taki przyjemny! Można go robić dokładnie tak jak się ma ochotę. Większość ćwiczeń jest podawana w różnych wersjach, a nawet jeśli nie, to możemy dowolnie dobierać prędkość (czyt. intensywność). Ja dzisiaj miałam problemy z komputerem, więc kilka razy musiałam przerywać i dlatego na same ćwiczenia narzuciłam dużą intensywność. I jestem zachwycona, bo to naprawdę dużo dało satysfakcji :)
Dzisiaj był trening numer 35!

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Przedtreningowa ja - początki.

Przedtreningowa ja.

Bez nadwagi.
Akceptująca siebie, szczęśliwa mama i żona, kochana przez cudownego mężczyznę.
Zapracowana i zagoniona.
Nie mająca na nic czasu.
Wegetarianka od 9 lat.
Żywiąca się warzywami i owocami - czasem.
Bez fast foodów.

Z wylewającym się pociążowym brzuszkiem, z rozstępami, z niechlujnie opadającą pupą. 
Z niedopasowaną do realiów garderobą. 
Zakompleksiona, ale nie do przesady. 
Potrafiąca wciągnąć pół litra lodów o 11 wieczorem do filmu. 
Kilka razy w tygodniu. 
W ciągu dnia nie mająca czasu zjeść śniadania. 
I obiadu. 
Lunchu też. 
Zjadająca na mieście to, co się akurat dało kupić i nadrabiająca wszystko w domu, na kolację. 
Pragnąca zmiany. 
Nienawidząca ćwiczeń w domu - Chodakowska? Fajna babka, ale to nie dla mnie!

Kiedyś ćwiczyłam. Jak było? Fajnie, lubiłam to. Ale szczuplejsza nie byłam.

Chociaż w sumie ludzie mówili, że jestem zgrabniejsza. Ale czy to nie jest tak, że każdy tak powie, jak powiesz, że ćwiczysz?

- Hej, wiecie, spędzam na siłowni po 4 godziny dziennie, 4 razy w tygodniu.
- Tak?! Ooo! Widać! Widać, oczywiście, że widać, od razu jak weszłaś to zupełnie inaczej. Taka... zgrabniejsza.

Taaaaak... Ale przyszedł czas, kiedy mój mąż powiedział coś o wymówkach; że niby zawsze jakieś mam. I pomyślałam - już mu się nie podobam. Jestem gruba! Boże! Co ja mogę teraz zrobić?!
I tak już następnego dnia ja i Ewa spotkałyśmy się na Skalpelu. Mężowi powiedziałam po 6 tygodniach dopiero. Ale za to jakich sześciu tygodniach!!!

Jak on teraz na mnie patrzy :)

Warto było.

niedziela, 16 sierpnia 2015

Po 6ciu tygodniach treningu

waga: 71 kg (+0,8 kg, serio, zwiększyłam masę! Nie taki był plan.)
obwód w pasie: 92 cm (-4 cm)
obwód w talii:  76 cm (- 5 cm)
obwód w tyłku: 103 cm (- 1,5 cm)
obwód w udzie: 60 cm (-1 cm)
Podsumowując:
Efekty są spektakularne! W życiu bym nie pomyślała, że to jest w ogóle możliwe. Miałam wrażenie, że coś drgnęło, ale aż tak?! Niesamowite!
Minęło 30 treningów, co daje średnio 5 tygodniowo. Nic specjalnego, ale dobre i to. W tym tempie zrobię 260 treningów w rok, a to już nieźle.
Ciągle nie mam maty, ale teraz chętnie ją kupię :)

środa, 12 sierpnia 2015

Metamorfoza z Chodakowską. Tydzień szósty

Poniedziałek 10.08
Gap day numer 2. Naprawdę tego potrzebowałam!!!
Wtorek 11.08
Turbo spalanie. Nigdy nie zrobię dobrze ostatnich dwóch rund, w 7 jest ćwiczenie na boczki, do którego jeszcze nawet nie udało mi się dłużej przytrzymać pozycji a co dopiero je wykonać, za to ósma runda jest wyczerpująca. Ale dało satysfakcję :)
Środa 12.08
Turbo power. Wow! Wow!!! To było dzikie! Ciężki do porzygania, ale za to jaki satysfakcjonujący! Bardziej niż Killer! Będę wracała i to często.
Czwartek 13.08
Model look - połówka. Miałam bardzo mało czasu i nie dałam rady zrobić całego. Zresztą, po Turbo Power mam zakwasy giganty i nawet ruszenie palcem jest strasznie męczące.
Piątek 14.08
Skalpel. Zakwasy wydają się być jeszcze większe, ale staram się je rozruszać. Nasz stary, poczciwy Skalpel wydaje się być treningiem- potworem!
Sobota 15.08
Gap day. Jedziemy do Warszawy, nie ma czasu na ćwiczenia, wszystkie ręce są potrzebne do pakowania. Może i dobrze - ciągle mam problemy z poruszaniem się. Turbo Power zupełnie zwalił mnie z nóg.
Niedziela 16.08
Wieczorny Speed Effect. Musiałam zrobić ćwiczenia, mimo pogody i nawału obowiązków, bo dzisiaj był trzydziesty trening! Czyli mam już średnią 5 tygodniowo.

czwartek, 6 sierpnia 2015

Metamorfoza z Chodakowską. Miesiąc drugi, tydzień piąty.

Poniedziałek 03.08
Skalpel. Po wczorajszej Ekstra Figurze czuję zakwasy w nogach, Skalpelem je sobie poprawiam i dodaję już nieco zapomniane zakwasy w rękach i na klatce piersiowej. Czuję się przez to tak spełniona treningowo, że chce mi się ciągle tańczyć :)
Wtorek 04.08
Detocell Academy. Wybrałam to, bo po pajacach bolały mnie kolana i chciałam czegoś lżejszego. Ale nie wydaje mi się, żebym wybrała dobrze - w tym programie nogi to cały świat, a intensywność nie pozwala odpocząć.
Środa 05.08
Trening z gwiazdami. Byłam zszokowana. Pierwsza część mnie zanudziła i nie dawałam rady ustać. Druga część - ogień! Szok! Niedowierzanie! Trzecia część - taka jak trzeba. Chyba mi się podobało :)
Czwartek 06.08
Dzisiaj odważyłam się na Killera. Nie może być już przecież gorzej niż druga część Treningu z gwiazdami, no nie? Poza tym kolana już mnie tak nie bolały. Dałam z siebie 80-90%. W ostatniej turze robiłam nawet na 120% normy, żeby tylko podkręcić spalanie. Na początku byłam pewna, że nie dam rady, że jestem wyeksploatowana. I robiłam dużo marszu, nogi mi się plątały, ręce nie chciały machać. Ale potem - energia! Byle dalej! Zabiję się, ale zrobię to mocnej! To było niesamowite doświadczenie :D
Piątek 07.08
Taki Killer jak wczoraj to coś cudownego. Mięśnie czułam cały dzień. Chciałam czuć to dłużej, więc dzisiaj też był Killer. I naprawdę nie zawiódł moich oczekiwań :)
Sobota 08.08
Ekstra figura. Precyzja. Cały ten trening opiera się na precyzji. Jest energiczny, pot się leje, ale długie przerwy pozwalają wypocząć. Głównie po to, żeby ćwiczenia robić dokładnie. A ja dzisiaj nie potrafiłam. Latałam na wszystkie strony i dużo robiłam źle. Ale podoba mi się, więc jestem zmotywowana do tego wrócić!
Dzisiaj był mój 25 trening!!!
Niedziela 09.08
Gap day. Miała być regeneracja po siedmiu dniach treningu, ale wybrałam się na długi spacer z rodzicami, a na koniec jeszcze wbiegłam trzy piętra co drugi stopień i zbiegłam z wysokim unoszeniem kolan. Było dużo ciężej niż myślałam, co trochę dołuje. A potem - zakwasy!?