środa, 25 listopada 2015

Metamorfoza z Chodakowską. Tydzień dwudziesty.

Poniedziałek 16.11
Metamorfoza 21. Bardzo wystarana. Na początku zupełnie mi się nie chciało, było mi zimno, nieprzyjemnie, moje grube wszystko drwiło ze mnie o moich starań i wydawało się, że nie ma sensu nawet próbować. Ale potem pomyślałam, że w zasadzie nawet gdyby już nic nie miało być lepiej, to warto walczyć chociażby p to, żeby nie było gorzej. Mięśnie są warte grzechu i jestem z nich dosyć dumna, a najszybciej bym się ich pozbyła właśnie przestając ćwiczyć.
Więc przestałam tak myśleć, zabrałam się za ciężki trening i byłam potem naprawdę szczęśliwa :)

To był mój 100. trening z Ewą Chodakowską. UUUU!!!

Wtorek 17.11
Turbo Wyzwanie

Środa 18.11
Szok Trening

Czwartek 19.11
Rano nie ćwiczę, ale wieczorem idę na swoje pierwsze w życiu zajęcia CrossFit. Było to dal mnie nie małe przeżycie, o którym napiszę obszerniej w osobnym poście.

Piątek 20.11
Mam takie MEGA ZAKWASY, że sobie uczciwie odpuszczam. Ale jestem szczęśliwa!!!

Sobota 21.11
Gap day.

Niedziela 22.11
Już o 8:30 jestem na zajęciach CrossFit. Jestem styrana, ale zajarana :D

wtorek, 17 listopada 2015

Metamorfoza z Chodakowską. Tydzień dziewiętnasty.

W tym tygodniu wzięłam sobie do serca to o czym pisała na swoim blogu Anna Lewandowska - zaczęłam jeść zaraz po treningu. Gdzieś przeczytałam, że im szybciej włożymy coś do ust po treningu tym lepiej. Ja wybrałam kanapkę z twarogiem (ok. 100-140 g, czyli dość dużo, równoważność ok. 20 g białka) i dżemem truskawkowym bez cukru. Jem ją jeszcze zgrzana i zapocona, zanim pójdę pod prysznic. Potem, już godzinę później, jem owsiankę, czyli tak jak zawsze. Nie wiem czy to jest idealny wybór, ale na pewno lepszy niż nie zjeść nic. Zaczęłam we wtorek i mam dobre samopoczucie, zauważyłam same pozytywy, na pewno nie zaczęłam tyć, mimo tego dodatkowego posiłku. Będę dawać znać jak idzie dalej.

Po weekendowym świętowaniu będę ważyła 68,7 kg, czyli waga sprzed tygodnia. Nie jest mniej, ale tego ciężko by się było spodziewać. W kolejnym tygodniu przycisnę i będę liczyć na małe chociaż drgnięcie.

Poniedziałek 09.11
Szok Trening, pierwsza połowa + rozgrzewka, czyli 20 minut, ponieważ nie miałam ani chwili więcej czasu. Cieszę się z tego "czegokolwiek".

To był mój 95. trening z Ewą Chodakowską, 25. z cyklu Metamorfoza 88 dni do Nowego Roku.

Wtorek 10.11
Turbo Wyzwanie

Środa 11.11
Szok Trening. Z samego rana staję na wadze i widzę 67,8 kg, co mnie szokuje tak, że cały dzień nie mogę wyjść z podziwu. Wiem, że waga ulega mniejszym bądź większym wahaniom, a to było tylko takie "wahnięcie", ale daje mi dużo nadziei na przyszłość.


Czwartek 12.11
Metamorfoza 21

Piątek 13.11
Turbo Wyzwanie

Sobota 14.11 i Niedziela 15.11
Akcja - objadanie. Dwudniowe, weekendowe świętowanie urodzin Elizy. Jest tort (cudowny), babcine ciasta (obłędne) i mnóstwo pieczywa, które wciągam bez dużego zastanowienia. Wiem, że drugie takie świętowanie będzie miało miejsce dopiero na Boże Narodzenie, dlatego trochę sobie pozwalam. I w sumie jestem zadowolona.

poniedziałek, 9 listopada 2015

Metamorfoza z Chodakowską. Tydzień osiemnasty.

W tym tygodniu kolejna zmiana. Rzucam ziemniaki, na ile to tylko będzie zależało ode mnie (u babci na imieninach kłócić się nie będę, chyba każdy to rozumie :D ). Chleb ograniczam do jednej kromki dziennie, max. 2. Do obiadu ryż brązowy/ kasza gryczana/ makaron razowy, ale w ilości nie większej niż szklanka już ugotowanego. Czyli ograniczamy węglowodany do ilości racjonalnych.

Pod względem treningowym jest coraz gorzej. W tym tygodniu zrobiłam 4 treningi, w poprzednim 5 a dwa tygodnie temu - też tylko 4. Ostatni raz 6 treningów tygodniowo zrobiłam trzy tygodnie temu. Chciałabym się jakoś ogarnąć, ale nic się nie zapowiada żeby kolejne tygodnie były lżejsze - dzieci chorują, ja pracuję za dwóch i studia idą pełną parą. Ale to jest też taki czas, w połowie grudnia powinno się rozluźnić, a potem będzie naprzemiennie ciężko i lżej aż do wakacji!

Do wakacji, to jednak mają być efekty. Więc obmyślam nowe sposoby na wymówki.

Poniedziałek 02.11
Tabata Małgosią Mączyńską



Tak bardzo mi się nie chciało! Byłam taka rozleniwiona, że zabranie się za Turbo Wyzwanie było turbo wyzwaniem. Remek zasnął i już wstał, a ja ciągle robiłam wszystko inne. Ale już siedziałam w stroju do treningu, szkoda było nic nie zrobić. Więc poszukałam na YouTube Tabaty, jako, że wiedziałam, iż jest to typ treningu o największej skuteczności przy najkrótszym czasie wykonywania.
Nie podpasowała mi trenerka, ale ćwiczenia są takie jak i u Ewy, więc ok. Na pewno nie zaszkodzi. Ale jednak wolę swoje programy. Już nie będę wymyślać w inne dni.


Wtorek 03.11
Turbo Wyzwanie szło mi znakomicie póki w połowie nie obudził się Remek. Ale dokończyłam razem z nim, angażując się tak bardzo jak tylko się dało.

Środa 04.11
Metamorfoza 21 bardzo udana, bo Remek nie obudził się aż do rozciągania i dał mi poćwiczyć. Byłam szalenie szczęśliwa.



Czwartek 05.11
Szok Trening. Ze śpiącym Remkiem jest łatwiej :) Było cudownie.

Piątek 06.11
Z chorym dzieckiem do lekarza trzeba było jechać na koniec miasta. Wiedziałam, że nie da rady ćwiczyć, toteż nie ćwiczyłam i nie miałam z tego powodu wyrzutów sumienia. Mimo, że wiedziałam, że w sobotę też się nie uda.

Sobota 07.11
I tak jak mówiłam - nie udało się. Niestety, weekend zjazdowy, od 8 do 20 na uczelni i jeszcze do pracy. Nie było szans.

Niedziela 08.11
Mówią, żeby nie robić dłuższych przerw niż dwudniowe, a to już mój trzeci dzień i w zasadzie nie wiem dlaczego. Jakoś było mi głupio prosić mojego męża i dzieci, żeby się gdzieś schowali, bo ja będę ćwiczyć, skoro przez resztę tygodnia schodzą mi z drogi, bo pracuję. Wymyśliłam za to sposób - wyrobię sobie karnet na pobliską siłownię i będę tam chodzić, kiedy ćwiczenia w domu przeszkadzałyby mojej rodzinie.

Ale to dopiero od przyszłego tygodnia!

poniedziałek, 2 listopada 2015

Matamorfoza z Chodakowską. Tydzień siedemnasty.

Mija kolejny, bardzo mierny tydzień, w którym za mało się zaangażowałam. Dieta jest taka nijaka, ćwiczenia nijakie. No w ogóle nijak. Każdy miewa chyba taki czas w swoim życiu, że trzeba się skupić na wielu rzeczach i po prostu nie da rady zaangażować we wszystko na 100%. I tak chudnę sobie na pół gwizdka. Ale chudnę! Ważę 68,7 kg, czyli 0,1 kg mniej niż 2 tygodnie temu :P W tym tempie wagę 60 kg osiągnę w 3 lata i 4 miesiące. Musicie przyznać, że to bardzo kusząca perspektywa.
W tym tygodniu najważniejszą zmianą było przerzucenie się z mleka 3,2% na 2% (kiedyś myślałam, że tłuszcz nie zaszkodzi, ale jednak okazało się, że przesadzam z ilością; zauważyłam, ponadto, że w wielu dietach właśnie takie mleko jest najbardziej polecane, między innymi u Ewy).

Poniedziałek 26.10
Turbo Wyzwanie w wersji dla początkujących. Bolą mnie kolana już od długiego czasu, mimo tego, że bardzo staram się wszystkie ćwiczenia wykonywać bardzo dokładnie i z dobrą techniką. Niestety, musiałam je najwyraźniej nadwyrężyć tak, że tylko odpoczynek im może pomóc. Ale przecież nie ma sensu nie ćwiczyć! Chyba bym oszalała! No to ćwiczę bez podskoków. Prawie. Tak całkiem nie mogę się powstrzymać od skakania...

Wtorek 27.10
Metamorfoza 21.

Środa 28.10
Mimo wizyty u dentysty udaje mi się zrobić Secret, ale tylko dzięki dniu wolnemu mojego męża, który w czasie moich ćwiczeń zajmuje się małym potworem. Jestem taaaaka szczęśliwa! Nie zniosłabym kolejnego dnia przerwy.

Czwartek 29.10
Szok Trening. Dzisiaj trzeba na szybko, a Szok Trening to tylko 30 minut + rozgrzewka. Zaczynam pracę już o 12 i do tego czasu musi być po wszystkim. Remek towarzyszy mi przez cały program i jest zachwycony wędrującą po całym mieszkaniu matką :P

Piątek 30.10
Dzisiaj nie udaje się nic zrobić, gdyż z samego rana mam gościa :) Na szczęście jednak jutro nie jest weekend zjazdowy i mimo, że muszę popracować, to powinnam znaleźć czas na ćwiczenia.

Sobota 31.10
Zaraz przed pracą odpalam Detocell Academy, który jest po prostu najkrótszy, trwa tylko 30 minut w całości. Pamiętam go jako spoko trening, nic szczególnego.
Już po 10 minutach chciałam, żeby mnie ktoś zabił tu i teraz. Ewa do mnie mówi "minęło 15 minut, nawet sobie nie myśl, że gdzieś teraz pójdziesz" a ja oparta o swoje kolana dyszę jakby mi ktoś płuca zmniejszył. Zastanawiałam się czy przypadkiem nie umieram. Chyba już wiem co niektóre kobiety mówią o swojej okresowej niedyspozycji, ale sama spotkałam się z tym pierwszy raz. Jestem w ciężkim szoku.

To był mój 90. trening z Ewą Chodakowską, 20. z cyklu Metamorfoza 88 dni do Nowego Roku.

Niedziela 01.11
Chciałam ćwiczyć, ale Dominik powiedział, że skoro tak słabo się czuję, to powinnam odpuścić, jako, że to jest 1. listopada i czeka nas naprawdę dużo chodzenia. Tak więc dużą część dnia spędzam śpiąc, wciągając banany i orzechy, a także kawałek czekoladowego ciasta, na co bym sobie normalnie nie pozwoliła, ale HEEEELOŁ! Przecież ja tutaj jestem osłabiona! Zwyczajnie mi się należy ;)
Za to wieczorne włóczenie po cmentarzu tak mi daje w kość, że jakoś nie żałuję dnia wolnego.