środa, 23 września 2015

Metamorfoza z Chodakowską. Tydzień dwunasty.

Przez ostatnie dwa tygodnie nie udało mi się robić przerwy w niedzielę i zawsze wypadała w sobotę. A ponieważ od października w soboty jestem na uczelni od 8 do 20, za to w niedzielę dopiero od 10, więc w sumie lepiej przesunąć regenerację na stałe na soboty.
W tym tygodniu realizuję też plan żywieniowy oparty na czterech posiłkach dziennie: poranny koktajl, śniadanie potreningowe, obiad na ciepło przed pracą, sałatka z rybą lub mozzarellą i ilością zieleniny gotową zaspokoić średniej wielkości krowę na wieczór. Jeśli przerwa między sałatką a obiadem będzie za duża to może wprowadzę jakiś koktajl w pracy? Jedzenie w pracy niestety odpada. No i najciężej jest ugotować obiad, to moja pięta achillesowa. Dlatego będę walczyć o minimum - jeść cokolwiek, nawet codziennie to samo, ale jeść.

Poniedziałek 21.09
Dzisiaj była Ekstra Figura. Od wczoraj czuję całe nogi, pośladki i boczki, dlatego ten program mi je tak przyjemnie dociska na maksa. Jestem z siebie dumna, bo udało mi się zrobić wszystko naprawdę porządnie i w dobrym tempie. Mam chyba dobry dzień, bo nie sądzę żebym taką formę sobie wyrobiła w ostatnim tygodniu :D Po prostu dni bywają różne - dzisiaj jest dzień treningowy!

Wtorek 22.09
Dzisiaj zrobiłam Skalpel. Uwielbiam Skalpel! To mój zdecydowanie ulubiony trening Ewy. Żadnych serii, żadnej nudy, zanim zdążysz mieć dosyć - ćwiczenie znika i robisz coś innego. Bardzo się postarałam, bardzo. Moje lekko zakwaszone nogi i pośladki (już od niedzieli) teraz czuję jeszcze mocniej. Ale bardzo mi się to podoba. Lubię lekkie zakwasy :) Tylko jak ja dam radę jutrzejszemu Killerowi?!

Środa 23.09
Dzisiaj był Killer. Miałam tym dzisiejszym treningiem podkręcić sobie metabolizm i przy okazji humor na cały dzień, ale niestety tak się nie stało. Najpierw zdążyłam dziko wygłodnieć przed ćwiczeniami, bo przez dwie godziny próbowałam położyć Remka spać, a on naprawdę, ale to naprawdę chciał spać i bardzo nie mógł. Płacz, krzyk - miałam tak dosyć, że myślałam, że odpuszczę ćwiczenia. Ale bym sobie w oczy nie mogła spojrzeć gdybym odpuściła, więc tak jak miał być Killer, tak był. Tylko w jakimś takim wisielczym nastroju dzisiaj. I na minimum możliwości, no może na średniaka, na pewno nie na maxa. Po ćwiczeniach szczęśliwa umyłam się w dwie minuty, bo już mogłam zrobić sobie owsiankę. Moja codzienna owsianka z owocami (truskawki i jabłko dzisiaj), siemieniem lnianym i płatkami migdałowymi ma aż 750 kcal. Zastanawiałam się czy jej jakoś nie ograniczyć, ale to mój najważniejszy posiłek w ciągu całego dnia. A DZISIAJ SIĘ NIĄ NIE NAJADŁAM!!! I siedzę, głodna, zmarźnięta i zmęczona. Siedzę, a powinnam sprzątać. Ale się boję Remka obudzić, bo jak sobie przypominam jaki był zmęczony, to wolę bałagan niż ten płacz.
Lepiej żebym po tych męczarniach, jutro najlepiej, obudziła się szczupła! Nie będę się tak męczyć po nic!

To był 60. trening z Ewą Chodakowską. Nie pamiętałam o tym w czasie ćwiczeń. Jakbym pamiętała, to może bym się bardziej postarała?

Czwartek 17.09
Dzisiaj był porządny Secret. Bardzo się starałam zrobić wszystko dokładnie i w dobrym tempie. Kilka razy musiałam przerwać na sekundę, ale staram się żeby to nie było regułą. Tam i tak jest tyle przerw przy przejściu z jednej pozycji do drugiej, że nie wypada jeszcze się obijać.
Wczoraj zamiast zjeść dwa kawałki chleba zjadłam zwykłą, pszenną bułkę. Ale Dominik przyniósł ciepłe ze sklepu. Kto by się oparł?!

Piątek 24.09
To był najgorszy Turbo Power  w moim całym treningowym życiu. Byłam w takim dole, że pewnie zły humor aż ze mnie wyciekał. Miałam ochotę przerwać po pierwszej rundzie, a jeszcze nigdy tego nie zrobiłam, nawet na samym początku. Nie zrobiłam rozciągania, bo leżałam na macie i gapiłam się w nią pustym wzrokiem. A to dopiero trzeci dzień jesieni. Jeśli to jest jesienna chandra to mam problem.
Brakuje mi wiary w sens tych ćwiczeń. Kończy się dwunasty tydzień, byłby już czas na mierzenie, ale postanowiłam już wcześniej, że zmierzę się dopiero po trzynastym, ponieważ trzynaście tygodni to dokładnie ćwierć roku. Nie spodziewam się jednak cudów.

Wieczorem Ewa wrzuca pomysł na ćwiczenia na nogi idealne do robienia przy myciu zębów. Robię przy wieczornym myciu i chociaż spodziewałam się, że nawet nie poczuję to poczułam. :)

Sobota 25.09
Dzisiaj obudziłam się z naprawdę niezłymi zakwasami. Wychodzi wczorajsze Turbo Power dobite dodatkowymi ćwiczeniami Ewy. Jestem taka szczęśliwa mając zakwasy! Wtedy czuję wszystkie swoje mięśnie, a mięśni tych jest już naprawdę sporo. Od razu poprawia mi się humor! Może i jestem obtłuszczona, ale umięśniona jestem jeszcze bardziej! Deal with it!
Dzisiaj regeneracja. Ale może chociaż sprawdzę jak mi się uda długo deskę przytrzymać? Sprawdziłam, 1,5 minuty bez dużego problemu, mąż mój wytrzymał 45 sekund :D Sprawdziłam też jak długo mogę utrzymać pozycję krzesła. Tutaj niestety do 1,5 minuty doszłam ledwo, ale doszłam.

Oczywiście dodatkowe ćwiczenia Ewy zrobię przynajmniej dwa razy, to się przecież nie liczy do treningów ;)

Tu wrzucam link do filmiku z tymi ćwiczonkami.

WYSMUKLAMY I WZMACNIAMY ❤️❤️ super prosty zestaw - idealny podczas mycia zębów rano i wieczorem 󾌩󾌩 Wykonaj MAX powtorzen każdego cwiczenia - PRZEZ CAŁY CZAS MIEJ NAPIĘTE POŚLADKI 󾭞󾭞 zaskoczysz sie 󾌳󾌳 TO JEST ZESTAW DLA KAŻDEGO ❤️❤️ Udostepnij i wracaj do niego każdego dnia 󾌬󾌬
Posted by Ewa Chodakowska on 25 września 2015



Niedziela 26.09
To jest dzień na Speed Effect. Ale ja mam takie szalone zakwasy po tych wczorajszych "regeneracyjnych" harcach, że zastanawiam się nad policzeniem podniesienia się z łóżka jako treningu. Ale już chwilę później Tomek rozgrzewa mi mięśnie, dociska co trzeba i jest cudownie. CUDOWNIE JEST!!! Ooo! Jak mi dobrze po tych wszystkich ćwiczeniach! Będę szczupła, będę szczupła, będę szczupła! Czuję jak to do mnie idzie :) :) :) :)
Kolejny treningowy tydzień się zaczyna!

piątek, 18 września 2015

Metamorfoza z Chodakowską. Tydzień jedenasty.

Uznałam, że wpisywanie tutaj wszystkich swoich żywieniowych grzechów będzie dobrym sposobem na dopełnienie obrazu zmiany. Lub jej braku. Dzięki temu też nie będę mieć poczucia, że przecież tak znakomicie się odżywiam a nie chudnę. W każdej chwili będę mogła zobaczyć w czym i kiedy zawaliłam. To jest całkiem standardowy tydzień. Kilka dnia takich, że naprawdę powinno się być w trzech miejscach na raz i znaleźć chwilę na ćwiczenia jest cudem, a kilka dni takich, że dokładnie wiadomo co się będzie robiło i wystarczy realizować plan, żeby nic nam nie odebrało tej magicznej godziny dla siebie. Czekają mnie setki podobnych tygodni. Dlatego nie można się poddać właśnie w te, rutynowe dni. Niech mi to wejdzie w krew!

Poniedziałek 14.09
Jest tak strasznie zimno i nieprzyjemnie. Remek miał okropną noc, nie chciał spać i tak strasznie płakał a myśmy nie mogli się domyślić co się dzieje. Teraz myślę, że mógł go uwierać potworne pełny, a mimo to niewyczuwalny pampers. A myśmy go tak męczyli! No ale to było dziwne.
Od 4 więc w zasadzie nie spał. O 8 odprowadziłam Elizę do przedszkola, zmęczona, niewyspana i potwornie głodna, bo nie zdążyłam zrobić nawet porannego koktajlu. Gdy wróciłam do domu jedyne na co miałam ochotę to położyć się znowu do łóżka. Byle tylko trochę odpocząć i się wygrzać. Mieszkanie wyglądało jakby szaleli po nim złodzieje. Trzeba by posprzątać, bo nie zostało nawet kawałka podłogi na matę.
Ooo! Jak bardzo nie chciało mi się ćwiczyć!
No więc zrobiłam Skalpel. Nie ma siedzenia na kanapie! Nie ma leżenia w łóżku! Tłuszczyk humoru nie poprawi a ćwiczenia owszem! Dlatego trzeba się dodatkowo przyłożyć.

Ojej! Jak mi teraz dobrze po tym wszystkim!

Wtorek 15.09
Dzisiaj chciałam coś lekkiego, ale nie Secret, bo Secret najlepiej zrobić po ciężkim dniu, a wczoraj był jednak tylko Skalpel. Przejrzałam wszystko na YouTube, ale nie mogłam się zdecydować, więc włączyłam Killera
Trening mi co prawda nie podszedł, zwykle ćwiczyłam na czczo albo po lekkim koktajlu, a dzisiaj zrobiłam sobie małą kanapkę i cały czas ją czułam w żołądku. Dokładnie tak jakby chciała wrócić. I w ogóle było tak sobie.
Za to po wszystkim czuję się jakbym latała! Jestem taka szczęśliwa! Chodzę sobie przy lustrze, w czasie ćwiczeń oglądam odbicie w pianinie i widzę to! Czuję to gdy smaruję się kremem! JESTEM INNA! Mam mięśnie! I tłuszcz inaczej się układa!
Cały czas się obmacuję - to po udach, to po brzuchu, a tam, pod tym wszystkim, twarda skała!!! Jestem fit! Każde ćwiczenia teraz sprawiają mi większą przyjemność, bo dają mi to, co mogę już teraz zobaczyć. I to jest cudowne!!!

Środa 16.09
Dzisiaj Ekstra Figura. Nie chciało mi się, oczywiście, zawsze kiedy myślę o tym treningu to widzę tylko siebie balansującą na jednej nodze i przewracającą się raz po raz. Mimo to poszło zadziwiająco dobrze. Jednak mam krótką pamięć - ten trening jest bardzo dobrze wyważony i ma tak mało ćwiczeń, że ciężko się znudzić!

Czwartek 17.09
Dzisiaj Speed Effect. Do trzeciej rundy myślałam sobie - no, fajnie, trochę daje, bo jestem spocona, ale żadnej zadyszki, żadnego "o nie, już nie mogę!". Tomek chyba usłyszał, bo ostatnie dwie rundy były miodzio :D Moja mata miała odbite kształty niepokojąco przywodzące na myśl całun turyński, ponadto była w pianie. Myślałam, że ze zmęczenia pienią się tylko konie, ale najwyraźniej nie - ja też się pienię.
Za mało było brzucha. A to oznacza, że jutro będzie Secret :)
I zapomniałam dodać. To był 55 trening z Ewą Chodakowską.

Piątek 18.09
Wczoraj miałam dzień "czuję się  brzydka". Ostatnio trochę oszukałam i chwyciłam za miarkę. Miałam się co prawda mierzyć co 6 tygodni, ale czułam, że potrzebuję dopalacza. Sprawdzę sobie tylko jeden wymiar, żeby wiedzieć czy idę do przodu. Tylko talia. Nie pamiętam ile wyszło, ale wyszło więcej niż 4 tygodnie temu. WIĘCEJ! Próbowałam sobie powiedzieć, że to pewnie mięśnie się rozrosły pod tłuszczem i dlatego. Ale to tak naciągane, że nie przekonuje mnie ani trochę. Jestem ćwiczącym grubasem! Po co wstawać codziennie rano, żeby zrobić sobie specjalnie zielony koktajl, codziennie gotować owsiankę, robić sobie sałatkę na wieczór, żeby nie jeść niezdrowo? Po to, żeby tyć?! Siedzę, tak jak często siedziałam przed tym wszystkim, cały czas kompulsywnie ugniatając sobie oponkę, i jestem bliska płaczu.
Wieczorem przyszła Agnieszka. I zjadłyśmy lody, rurki z kremem, ciastka i jeszcze jakieś tureckie żelki. I jeszcze mąż mój zrobił ociekające topionym serem tosty. Normalnie bym sobie na żadną z tych rzeczy nie pozwoliła, ale dzisiaj jestem hipopotamem. Hipopotamem, który jest skazany na otyłość. Nic mi już nie pomoże, jedynym wyjściem jest zająć się tym, co zawsze kochałam najbardziej - jedzeniem.
Rano mam kaca i zaawansowaną depresję - może i jestem gruba, ale to co zrobiłam sprawi, że będę jeszcze grubsza, nie oszukujmy się. "Może powinnam wziąć leki przeczyszczające? Albo zrobić całodniową głodówkę?" - myślę ściskając kompulsywnie oponkę, jak niegdyś te zabawki-gniotki z balona napełnionego mąką. Tylko mnie to nie odstresowuje. "Może Turbo Power, żeby to szybko spalić?".
Nie, Turbo Power będzie jutro, przed niedzielą, tak jak zawsze. Dzisiaj Secret. Secret powinien uratować mój brzuch. Chociaż nawet Chodakowska nie uratuje mnie przed samą sobą, nie?

Oto on. Postanowiłam być dla siebie łaskawa i wrzucić go w wersji posteryzowanej. Wstydu i tak mi to zaoszczędzi niewiele. Jednak trochę mi się należy.

Sobota 19.09
W czwartek Ania obroniła inżyniera i zrobiła wczoraj imprezę. W związku z tym, że była impreza i darmowe żarcie to ja to żarcie musiałam wchłonąć. W ilościach hurtowych. Dlatego zjadłam ze dwie miski sałatki z mozzarellą, trzy kawałki ciasta kokosowego, miskę makaronu w sosie pomidorowym, dwie małe kanapeczki, dwa kawałki tortilli z serem i chipsy. Jedz człowieku co chcesz, ale nie jedz chipsów! Czy może być coś bardziej obrzydliwego?
Jem, patrząc się na szczupłe figury koleżanek Ani - dziewczyn studiujących informatykę! One powinny być wielkie, zwaliste i pryszczate, myślę, wrzucając na talerz kolejny kawałek ciasta. Co można by zrobić, aby mieć takie szczupłe nogi? - zastanawiam się sięgając po chipsy.
Ale przecież nie szkodzi, przecież już rano odpalę Turbo Power!
No więc nie. Gdy udało mi się dojechać do domu około trzeciej w nocy okazało się, że Remek akurat nie chce dłużej spać. Gdy już o ósmej z zamkniętymi oczami wyczołgałam się z łóżka, żeby Elizę zaprowadzić na balet ćwiczenia nie były mi w głowie. Tak samo jak gdy z baletu leciałyśmy tylko do domu na drugie śniadanie i potem od razu na występ taneczny Elizy na festynie dzielnicowym (na którym Agnieszka poczęstowała mnie połową Bounty, a ja nie odmówiłam - moja wina! moja wina!). Po wszystkim zasypiałam w każdej możliwej pozycji. Poćwiczę jutro!

Niedziela 20.09
Bycie grubszym zmotywowało mnie do tego, żeby dzisiaj dziko poćwiczyć. Mówię sobie - czas wypluć płuca. Zrobię Turbo Power w trudniejszej wersji.
Zamiast płuc o mało nie wyplułam żołądka, ponieważ zaraz po ćwiczeniach zwymiotowałam. Chyba za dużo wypiłam wcześniej wody. Ale teraz, jak już doszłam do siebie, to muszę stwierdzić, że się postarałam. Dobre zakończenie tygodnia :)
Może tylko następnym razem nie będę się tak opijać przed ćwiczeniami.

środa, 9 września 2015

Metamorfoza z Chodakowską. Miesiąc trzeci - tydzień dziesiąty

Poprzedni tydzień był leciutki i zamiast dać mi kopa - rozleniwił. Poza tym pogoda w całej Polsce zrobiła się jesienna - deszcz, wiatr, zimno. Nie chce się ćwiczyć. Nic dziwnego, że ludzie zaczynają treningi na wiosnę. Jeśli zaczynasz na początku kwietnia to do października masz jeszcze 6 miesięcy, z początku świat budzi się do życia i rośnie chęć do zmian, a gdy w końcu nadejdą jesienne słoty Ty już też masz za sobą daleką drogę, niemałe efekty widać gołym okiem i motywacja tak nie spada.
Mi nie było dane zacząć wraz z wiosną, ale narzekanie jeszcze nikogo nie zaprowadziło daleko, więc trzeba po prostu spiąć pośladki... a także łydki, uda i przede wszystkim brzuch... i się nie poddawać!

Poniedziałek 07.09
Dzisiaj Ekstra Figura. Moja mama ćwiczy Ekstra Figurę, ja ćwiczę Ekstra Figurę. Ekstra Figura jest ekstra i godna polecenia. A więc polecam, wszystkim, szczególnie niezaawansowanym.

Wtorek 08.09
Oto Killer. Dobrze sobie czasem poskakać, nawet kiedy Twoje buty są śliskie i jedyne na czym się skupiasz to nie mięśnie, ale to, żeby się nie wyrąbać. Mata się suwa po podłodze i wszystko jest ciężej zrobić niż za czasów ręcznika. Ale narzekać każdy może, nie?

Środa 09.09
Ach, co to był za Skalpel! Idealny! Ewa mówi spinaj - a ja spinam, Ewa mówi wyżej - a ja wyżej, Ewa mówi pompuj - ja pompuje. Wdech, wydech, wdech, wydech! Czy oto zbliża się ta mityczna forma? Pod koniec wszystko paliło, wszystko piekło. Każde ćwiczenie udało mi się wykonać dużo dokładniej niż kiedykolwiek, każde ćwiczenie miało tyle powtórzeń ile ona robiła.
Do 25. minuty oczywiście. Takie zaangażowanie jednak nie jest jeszcze do utrzymania na cały trening, ale jestem z siebie dumna. Ćwiczenia na jednej nodze mnie jeszcze czasem przerastają. Nie jest wcale tak, jak twierdzą żartownisie, że ludzi z płaskostopiem bierze się na marynarzy, bo mają lepszą przyczepność do pokładu :D Nie, mamy koślawe, powykręcane nogi, które nie mają stałych punktów podparcia. Wiem jednak, że gdy będę mieć już mięśnie jak Chodakowska dam radę utrzymać równowagę nawet stojąc na zapałkach. Już to widzę!
TAAADAAAM! Oto był mój PIĘĆDZIESIĄTY trening z Ewą Chodakowską!!! 50!!!

Czwartek 10.09
Dzisiaj mam egzamin, o którym dowiedziałam się wczoraj. Lekko licząc, gdybym nie ćwiczyła to zaoszczędzę godzinę. A mam ich tylko 5 do godziny 0. Więc tym razem odpuszczam. Niech będzie dla mnie łaskawa, Pani nasza Chodakowska.

Piątek 11.09
Sesja rujnuje mój nieistniejący plan treningowy. Ale tak to już jest jak się zostawia wszystko na ostatni dzień. Dzisiaj jeden egzamin i dokończenie jeszcze jednego projektu. A to wszystko, oczywiście, w 5 godzin. Nawet nie zastanawiam się nad tym czy ćwiczyć - mieć godzinę i nie mieć godziny to już dwie godziny, nie?

Sobota 12.09
I tak oto minęły dwa dni bez ćwiczeń, a ja dokładam do nich trzeci.
Ciesząc się końcem sesji zaprosiłam Monikę na nocny maraton z Dumą i Uprzedzeniem (serial z 1995), jadłyśmy słone krakersy i słone orzeszki i zapijałyśmy to olbrzymimi ilościami zielonej herbaty. Od tej wody i soli rano prawdopodobnie ważyłyśmy ze 2 kg więcej każda, więc na śniadanie grzecznie zjadłyśmy jajka na miękko i twaróg. Jesteśmy fit, nawet kiedy nie chcemy :D
Potem miałam korepetycje i to aż do 17, więc szybko zrobił się wieczór i trzeba było kłaść dzieci spać. 
Ćwiczenia za nic nie pasowały do tego wszystkiego, toteż ich nie było. Zaczęłam panikować - trzy dni pod rząd to już krótka droga do tego, żeby odpuścić. Nigdy!

Niedziela 13.09 
Dzisiaj zainaugurowałam posesyjną aktywność. Nie ma egzaminów, nie ma wymówek! Muszę teraz przycisnąć, bo do dnia mierzenia zostały tylko trzy tygodnie a ją nie widzę żadnych spektakularnych efektów. Boję się, że moja miarką może mi powiedzieć to samo. Dlatego od dziś będę jeść przynajmniej cztery posiłki dziennie i ćwiczenia będę robić jeszcze mocniej. Mam trzy tygodnie! Każdy wymiar musi spaść przynajmniej o centymetr (w tym udo!).
A ćwiczyłam dzisiaj Speed Effect. Niezbyt intensywny, ale do Gap Day zostało aż 7 dni, więc nie mogłam rzucić Turbo Power. Ale dałam z siebie naprawdę dużo i czuję, że dobrze podziałało.

środa, 2 września 2015

Metamorfoza z Chodakowską. Dziewiąty tydzień! Czas spokoju: Skalpel i Secret.

Po niedzielnym treningu z Tomkiem jestem potwornie obolała, kulejąca i z każdą godziną coraz bardziej "zakwaszona". Bolą mnie przede wszystkim nogi, dlatego postanawiam zainaugurować Secret, o którym wiem, że jest przyjazny nogom. Zaplanowałam sobie tydzień złożony tylko i wyłącznie ze Skalpela i Secretu, dzięki czemu nie przeforsuję się a poprawię technikę.

Poniedziałek 31.08
Jestem poturbowana po poprzednim, bardzo ciężkim tygodniu ćwiczeń. Żeby nie zwiększyć problemów z nogami postanowiłam po raz pierwszy zrobić Secret. Secret to pilates, w całości na macie, żadnego skakania, żadnego stania w ogóle, co najwyżej ćwiczenia w klęku. Ale mimo tego, że cała idea jest zupełnie nowa i jest to trening wyjątkowy na tle innych, to wiele ćwiczeń przypomina mi już te znane z innych programów np. Skalpela. W zasadzie wygląda na to, że we wszystkich programach Ewy jest trochę pilatesu. Mimo tego, że nie ma tu kardio, to jednak można się nieźle spocić i wcale nie jest to taki trening na Gap Day. Będę do niego wracała, ponieważ teraz chcę zmniejszyć presję treningową, wzmocnić mięśnie i zadbać o dokładność wykonywanych ćwiczeń, żeby w przyszłości uniknąć kontuzji.

Wtorek 01.09
Dzisiaj Skalpel. Część zakwasów po niedzieli znacząco się wzmocniła od wczoraj i już sama rozgrzewka polegająca na unoszeniu rąk przy oddechu jest dla mnie nie do zniesienia. Cały ten trening przeżyłam ledwo, jakby był to co najmniej Killer czy jakieś Turbo. Ale za to udało mi się wreszcie spinać brzuch! Po dwóch miesiącach! I to też jeszcze nieidealnie. Jestem jednak pewna, że do końca tygodnia się nauczę.
Mój wujek przyjechał jakiś czas temu i dał nam pudełko Raffaello i  dwa pudełka Kinder Bueno. Otwarte już wcześniej Raffaello nie ostało się długo, wciągnęłam nie wiem kiedy jakieś 6. Teraz nienawidzę siebie. Od dwóch miesięcy dobrze mi szło ze słodyczami a tu coś takiego! No ale to Raffaello... uwielbiam Raffaello, szaleję za nim!

Środa 02.09
Secret. Kilka momentów wyprowadza mnie z równowagi: "Kto to tu wsadził?! Nie taka była umowa! To miał być ŁATWY trening!". Nawet Secret jest pewnym wyzwaniem :)
Raffaello to było nic. Wieczorem otworzyliśmy Kinder Bueno i zjedliśmy tylko po jednym. Ale nie szkodzi, bo ja dzisiaj wciągnęłam prawie całą resztę. Jadłam i płakałam nad swoim wewnętrznym grubasem. Nigdy więcej słodyczy w domu! Ja już nie kupuję, mój mąż też do domu nie przynosi (chociaż ostatnio przyznał się, że kupił całą tabliczkę czekolady i zjadł ją pod sklepem; SERIO!!!).

Czwartek 03.09
Nie dałam rady! Treningowa rutyna, która tak naprawdę nie zdążyła się nawet zacząć, już mnie znudziła. Wpisuję w wyszukiwarkę YouTube "Skalpel", a tam, zaraz poniżej tego co powinnam włączyć pojawia się "Skalpel Wyzwanie". W zasadzie czemu nie? To przecież też Skalpel, tylko trochę inny. Co mi szkodzi?
No to robię! Czytałam kiedyś, że ruchy nieco przekombinowane i chyba się zgodzę. To nie jest po prost ciężki trening (bo jest ciężki), ale jest też trudny technicznie. Odpowiednie przyjęcie wielu pozycji jest dla mnie bardzo trudne i czasem nie zdążę zrobić dobrze trzech powtórzeń kiedy Ewa już kończy serię. Nie ma to na razie za bardzo sensu, muszę się polepszyć w standardowych ćwiczeniach i wtedy do tego wrócę. Wierzę, że pewnego dnia będę na tyle zaawansowana, że będę chciała takiego utrudnienia.
To był mój 45 trening z Ewą Chodakowską!


Piątek 04.09
Znowu Secret. Sama myśl, że mam po raz trzeci w tygodniu zrobić to samo mnie wkurza. Nie lubię takiej nudy. Ale taka była umowa, taki plan, więc tak trzeba.
W trakcie czuję się znakomicie. Wszystko się fajnie spina a kilka ruchów to coś zupełnie unikatowego na tle innych treningów. Ale tęsknię już za tym, żeby się porządnie spocić. Jutro chyba dam czadu. Przed wolnym dniem nie można zrobić po prostu Skalpel, no nie?

Sobota 05.09
Turbo Power! Po całym tygodniu lekkich treningów (na pewno lżejszych niż zwykle) Powinnam aż się rwać do prawdziwego piekła. Ale nie! Mój organizm już od początku dał mi znać, że on oficjalnie w tym tygodniu jest na wakacjach i nie życzy sobie teraz zmian w planie. Było tragicznie! Czułam się jak rekonwalescent. Jakbym nie miała mięśni. Pierwsze dwie tury były godne pożałowania, robiłam łatwiejsze wersje ćwiczeń i raczej nie przyspieszałam. Ostatnie trzy serie były już ok i w sumie na koniec czuję się fajnie. Nawet jak jest do kitu to warto przycisnąć. Uczucie potem jest jednak wiele warte.

Niedziela 06.09
Dzisiaj dzień odpoczynku, ale robię test z Be Active nr 2. Ten test mogę powtarzać co tydzień i zobaczyć czy robię postępy. W ten sposób mogę mieć dodatkowy cel: nie tylko schudnąć ale i zbudować super formę.
Test 1: w ciągu 60 sekund zrobiłam 20 pompek (przeciętnie).
Test 2: bez odpoczynku udało mu się zrobić 40 przysiadów (super).
Test 4: w siadzie prostym udało mi się wyciągnąć palce maksymalnie 13 cm za stopy (powyżej średniej)