Zbliża się NOWY ROK, a co Nowy Rok, to nowe postanowienia. Ostatnio odkopałam swoje stare postanowienia na rok 2015. I wiecie co? Większość zrobiona! Fakt, że zawsze wybieram rzeczy, które są realne i które nie przysporzą mi bólu głowy w grudniu, ale w zeszłym roku nie dałam sobie forów, biorąc pod uwagę fakt, że kiedy układałam te postanowienia miałam kilkudniowe dziecko przy piersi.
Tak więc jedyną rzeczą, której naprawdę nie zrobiłam było jeżdżenie na rowerze, ale niestety, realia wózkowej mamy mnie przerosły. Dziecko do żłobka się nie dostało, a ja zmieniłam studia na zaoczne i pracę na bardziej stacjonarną, tak, że rower jako środek transportu nie był konieczny, a w zasadzie nie był też możliwy. Poza tym - SUKCES!
A tutaj mam nowe postanowienia, na ten rok. Są możliwe do wykonania, ale nie są proste. Pierwsze cztery podpunkty są mierzalne, kolejne trzy - na wyczucie. Czyli czeka mnie prawdopodobnie zgubienie 3,4 kg tłuszczu (może brzmi to kuriozalnie, ale patrząc na to, że przez pół roku ćwiczeń zgubiłam mniej więcej tyle, a przecież na początku gubi się najwięcej, to to może być pewien wyczyn; oczywiście po cichu liczę na lepszy wynik :-) ). Minimum dla każdego człowieka to trzy ćwiczenia w tygodniu, ja chcę nie zejść niżej czterech. Co nie oznacza, że nie będę się starała utrzymywać 5-6 razy w tygodniu. Trzymajcie kciuki!
A Wy już macie swoje postanowienia?