Mam zatrzęsienie pracy, pracuję po 10-11 godzin, ogarniam sprawy na studia i co najmniej 6 godzin dziennie jestem z dziećmi (lub przynajmniej jednym z nich). Oczywiście sprzątam i tak dalej. No i ćwiczę i przygotowuję sobie zbilansowane posiłki :D. Jest ciężko, ale jak się wytrzyma takie momenty, to się wszystko wytrzyma. Oczywiście są ofiary - w tym tygodniu aż dwa dni przerwy. Ale to też jest dobrze.
Poniedziałek 18.04
Przerwa regenaracyjna.
Wtorek 19.04
Bieg
na 3,09 km w czasie 23:27 minut, tempo 7:35 min./km. Naciągnęłam
ścięgno Achillesa, więc pozwoliłam sobie na koniec przejść do marszu, a mimo to udało mi się utrzymać sensowne tempo. Jestem
hardcorem :D
Środa 20.04
Środa 20.04
Przerwa po raz kolejny, aż mi wstyd, że drugi raz pod rząd, ale tak się złożyło. Nadrobię.
Czwartek 21.04
Gymbreak z YouTube, 20 minut Full Body Workout.
To był mój 205. trening.
Piątek 22.04
Gymbreak Naturalna Rzeźba.
Sobota 23.04
Nie muszę się tak spieszyć, więc daję sobie trochę pobiegać i robię 3,81 km w czasie 29:07 min., tempo bardzo przyzwoite 7:38 min./km. Po raz pierwszy zmieniłam trasę biegu i zrobiłam ciut więcej, jestem z siebie dumna, rozwijam się :)
Niedziela 24.04
CrossFit. Po raz pierwszy po tym wycisku nie zasypiam przez cały dzień, a w pewnym momencie nie pamiętam nawet, że byłam na treningu. Zakwasy mam też już mniejsze. Czyżbym się przyzwyczajała?
CrossFit. Po raz pierwszy po tym wycisku nie zasypiam przez cały dzień, a w pewnym momencie nie pamiętam nawet, że byłam na treningu. Zakwasy mam też już mniejsze. Czyżbym się przyzwyczajała?