Przez ostatnie dwa tygodnie nie udało mi się robić przerwy w niedzielę i zawsze wypadała w sobotę. A ponieważ od października w soboty jestem na uczelni od 8 do 20, za to w niedzielę dopiero od 10, więc w sumie lepiej przesunąć regenerację na stałe na soboty.
W tym tygodniu realizuję też plan żywieniowy oparty na czterech posiłkach dziennie: poranny koktajl, śniadanie potreningowe, obiad na ciepło przed pracą, sałatka z rybą lub mozzarellą i ilością zieleniny gotową zaspokoić średniej wielkości krowę na wieczór. Jeśli przerwa między sałatką a obiadem będzie za duża to może wprowadzę jakiś koktajl w pracy? Jedzenie w pracy niestety odpada. No i najciężej jest ugotować obiad, to moja pięta achillesowa. Dlatego będę walczyć o minimum - jeść cokolwiek, nawet codziennie to samo, ale jeść.
Poniedziałek 21.09
Dzisiaj była Ekstra Figura. Od wczoraj czuję całe nogi, pośladki i boczki, dlatego ten program mi je tak przyjemnie dociska na maksa. Jestem z siebie dumna, bo udało mi się zrobić wszystko naprawdę porządnie i w dobrym tempie. Mam chyba dobry dzień, bo nie sądzę żebym taką formę sobie wyrobiła w ostatnim tygodniu :D Po prostu dni bywają różne - dzisiaj jest dzień treningowy!
Wtorek 22.09
Dzisiaj zrobiłam Skalpel. Uwielbiam Skalpel! To mój zdecydowanie ulubiony trening Ewy. Żadnych serii, żadnej nudy, zanim zdążysz mieć dosyć - ćwiczenie znika i robisz coś innego. Bardzo się postarałam, bardzo. Moje lekko zakwaszone nogi i pośladki (już od niedzieli) teraz czuję jeszcze mocniej. Ale bardzo mi się to podoba. Lubię lekkie zakwasy :) Tylko jak ja dam radę jutrzejszemu Killerowi?!
Środa 23.09
Dzisiaj był Killer. Miałam tym dzisiejszym treningiem podkręcić sobie metabolizm i przy okazji humor na cały dzień, ale niestety tak się nie stało. Najpierw zdążyłam dziko wygłodnieć przed ćwiczeniami, bo przez dwie godziny próbowałam położyć Remka spać, a on naprawdę, ale to naprawdę chciał spać i bardzo nie mógł. Płacz, krzyk - miałam tak dosyć, że myślałam, że odpuszczę ćwiczenia. Ale bym sobie w oczy nie mogła spojrzeć gdybym odpuściła, więc tak jak miał być Killer, tak był. Tylko w jakimś takim wisielczym nastroju dzisiaj. I na minimum możliwości, no może na średniaka, na pewno nie na maxa. Po ćwiczeniach szczęśliwa umyłam się w dwie minuty, bo już mogłam zrobić sobie owsiankę. Moja codzienna owsianka z owocami (truskawki i jabłko dzisiaj), siemieniem lnianym i płatkami migdałowymi ma aż 750 kcal. Zastanawiałam się czy jej jakoś nie ograniczyć, ale to mój najważniejszy posiłek w ciągu całego dnia. A DZISIAJ SIĘ NIĄ NIE NAJADŁAM!!! I siedzę, głodna, zmarźnięta i zmęczona. Siedzę, a powinnam sprzątać. Ale się boję Remka obudzić, bo jak sobie przypominam jaki był zmęczony, to wolę bałagan niż ten płacz.
Lepiej żebym po tych męczarniach, jutro najlepiej, obudziła się szczupła! Nie będę się tak męczyć po nic!
To był 60. trening z Ewą Chodakowską. Nie pamiętałam o tym w czasie ćwiczeń. Jakbym pamiętała, to może bym się bardziej postarała?
Czwartek 17.09
Dzisiaj był porządny Secret. Bardzo się starałam zrobić wszystko dokładnie i w dobrym tempie. Kilka razy musiałam przerwać na sekundę, ale staram się żeby to nie było regułą. Tam i tak jest tyle przerw przy przejściu z jednej pozycji do drugiej, że nie wypada jeszcze się obijać.
Wczoraj zamiast zjeść dwa kawałki chleba zjadłam zwykłą, pszenną bułkę. Ale Dominik przyniósł ciepłe ze sklepu. Kto by się oparł?!
Piątek 24.09
To był najgorszy Turbo Power w moim całym treningowym życiu. Byłam w takim dole, że pewnie zły humor aż ze mnie wyciekał. Miałam ochotę przerwać po pierwszej rundzie, a jeszcze nigdy tego nie zrobiłam, nawet na samym początku. Nie zrobiłam rozciągania, bo leżałam na macie i gapiłam się w nią pustym wzrokiem. A to dopiero trzeci dzień jesieni. Jeśli to jest jesienna chandra to mam problem.
Brakuje mi wiary w sens tych ćwiczeń. Kończy się dwunasty tydzień, byłby już czas na mierzenie, ale postanowiłam już wcześniej, że zmierzę się dopiero po trzynastym, ponieważ trzynaście tygodni to dokładnie ćwierć roku. Nie spodziewam się jednak cudów.
Wieczorem Ewa wrzuca pomysł na ćwiczenia na nogi idealne do robienia przy myciu zębów. Robię przy wieczornym myciu i chociaż spodziewałam się, że nawet nie poczuję to poczułam. :)
Sobota 25.09
Dzisiaj obudziłam się z naprawdę niezłymi zakwasami. Wychodzi wczorajsze Turbo Power dobite dodatkowymi ćwiczeniami Ewy. Jestem taka szczęśliwa mając zakwasy! Wtedy czuję wszystkie swoje mięśnie, a mięśni tych jest już naprawdę sporo. Od razu poprawia mi się humor! Może i jestem obtłuszczona, ale umięśniona jestem jeszcze bardziej! Deal with it!
Dzisiaj regeneracja. Ale może chociaż sprawdzę jak mi się uda długo deskę przytrzymać? Sprawdziłam, 1,5 minuty bez dużego problemu, mąż mój wytrzymał 45 sekund :D Sprawdziłam też jak długo mogę utrzymać pozycję krzesła. Tutaj niestety do 1,5 minuty doszłam ledwo, ale doszłam.
Oczywiście dodatkowe ćwiczenia Ewy zrobię przynajmniej dwa razy, to się przecież nie liczy do treningów ;)
Tu wrzucam link do filmiku z tymi ćwiczonkami.
Tu wrzucam link do filmiku z tymi ćwiczonkami.
Niedziela 26.09
To jest dzień na Speed Effect. Ale ja mam takie szalone zakwasy po tych wczorajszych "regeneracyjnych" harcach, że zastanawiam się nad policzeniem podniesienia się z łóżka jako treningu. Ale już chwilę później Tomek rozgrzewa mi mięśnie, dociska co trzeba i jest cudownie. CUDOWNIE JEST!!! Ooo! Jak mi dobrze po tych wszystkich ćwiczeniach! Będę szczupła, będę szczupła, będę szczupła! Czuję jak to do mnie idzie :) :) :) :)
Kolejny treningowy tydzień się zaczyna!