Po niedzielnym treningu z Tomkiem jestem potwornie obolała, kulejąca i z każdą godziną coraz bardziej "zakwaszona". Bolą mnie przede wszystkim nogi, dlatego postanawiam zainaugurować Secret, o którym wiem, że jest przyjazny nogom. Zaplanowałam sobie tydzień złożony tylko i wyłącznie ze Skalpela i Secretu, dzięki czemu nie przeforsuję się a poprawię technikę.
Poniedziałek 31.08
Jestem poturbowana po poprzednim, bardzo ciężkim tygodniu ćwiczeń. Żeby nie zwiększyć problemów z nogami postanowiłam po raz pierwszy zrobić Secret. Secret to pilates, w całości na macie, żadnego skakania, żadnego stania w ogóle, co najwyżej ćwiczenia w klęku. Ale mimo tego, że cała idea jest zupełnie nowa i jest to trening wyjątkowy na tle innych, to wiele ćwiczeń przypomina mi już te znane z innych programów np. Skalpela. W zasadzie wygląda na to, że we wszystkich programach Ewy jest trochę pilatesu. Mimo tego, że nie ma tu kardio, to jednak można się nieźle spocić i wcale nie jest to taki trening na Gap Day. Będę do niego wracała, ponieważ teraz chcę zmniejszyć presję treningową, wzmocnić mięśnie i zadbać o dokładność wykonywanych ćwiczeń, żeby w przyszłości uniknąć kontuzji.
Wtorek 01.09
Dzisiaj Skalpel. Część zakwasów po niedzieli znacząco się wzmocniła od wczoraj i już sama rozgrzewka polegająca na unoszeniu rąk przy oddechu jest dla mnie nie do zniesienia. Cały ten trening przeżyłam ledwo, jakby był to co najmniej Killer czy jakieś Turbo. Ale za to udało mi się wreszcie spinać brzuch! Po dwóch miesiącach! I to też jeszcze nieidealnie. Jestem jednak pewna, że do końca tygodnia się nauczę.
Mój wujek przyjechał jakiś czas temu i dał nam pudełko Raffaello i dwa
pudełka Kinder Bueno. Otwarte już wcześniej Raffaello nie ostało się
długo, wciągnęłam nie wiem kiedy jakieś 6. Teraz nienawidzę siebie. Od
dwóch miesięcy dobrze mi szło ze słodyczami a tu coś takiego! No ale to
Raffaello... uwielbiam Raffaello, szaleję za nim!
Środa 02.09
Secret. Kilka momentów wyprowadza mnie z równowagi: "Kto to tu wsadził?! Nie taka była umowa! To miał być ŁATWY trening!". Nawet Secret jest pewnym wyzwaniem :)
Raffaello to było nic. Wieczorem otworzyliśmy Kinder Bueno i zjedliśmy tylko po jednym. Ale nie szkodzi, bo ja dzisiaj wciągnęłam prawie całą resztę. Jadłam i płakałam nad swoim wewnętrznym grubasem. Nigdy więcej słodyczy w domu! Ja już nie kupuję, mój mąż też do domu nie przynosi (chociaż ostatnio przyznał się, że kupił całą tabliczkę czekolady i zjadł ją pod sklepem; SERIO!!!).
Czwartek 03.09
Nie dałam rady! Treningowa rutyna, która tak naprawdę nie zdążyła się nawet zacząć, już mnie znudziła. Wpisuję w wyszukiwarkę YouTube "Skalpel", a tam, zaraz poniżej tego co powinnam włączyć pojawia się "Skalpel Wyzwanie". W zasadzie czemu nie? To przecież też Skalpel, tylko trochę inny. Co mi szkodzi?
No to robię! Czytałam kiedyś, że ruchy nieco przekombinowane i chyba się zgodzę. To nie jest po prost ciężki trening (bo jest ciężki), ale jest też trudny technicznie. Odpowiednie przyjęcie wielu pozycji jest dla mnie bardzo trudne i czasem nie zdążę zrobić dobrze trzech powtórzeń kiedy Ewa już kończy serię. Nie ma to na razie za bardzo sensu, muszę się polepszyć w standardowych ćwiczeniach i wtedy do tego wrócę. Wierzę, że pewnego dnia będę na tyle zaawansowana, że będę chciała takiego utrudnienia.
To był mój 45 trening z Ewą Chodakowską!
Piątek 04.09
Znowu Secret. Sama myśl, że mam po raz trzeci w tygodniu zrobić to samo mnie wkurza. Nie lubię takiej nudy. Ale taka była umowa, taki plan, więc tak trzeba.
W trakcie czuję się znakomicie. Wszystko się fajnie spina a kilka ruchów to coś zupełnie unikatowego na tle innych treningów. Ale tęsknię już za tym, żeby się porządnie spocić. Jutro chyba dam czadu. Przed wolnym dniem nie można zrobić po prostu Skalpel, no nie?
W trakcie czuję się znakomicie. Wszystko się fajnie spina a kilka ruchów to coś zupełnie unikatowego na tle innych treningów. Ale tęsknię już za tym, żeby się porządnie spocić. Jutro chyba dam czadu. Przed wolnym dniem nie można zrobić po prostu Skalpel, no nie?
Sobota 05.09
Turbo Power! Po całym tygodniu lekkich treningów (na pewno lżejszych niż zwykle) Powinnam aż się rwać do prawdziwego piekła. Ale nie! Mój organizm już od początku dał mi znać, że on oficjalnie w tym tygodniu jest na wakacjach i nie życzy sobie teraz zmian w planie. Było tragicznie! Czułam się jak rekonwalescent. Jakbym nie miała mięśni. Pierwsze dwie tury były godne pożałowania, robiłam łatwiejsze wersje ćwiczeń i raczej nie przyspieszałam. Ostatnie trzy serie były już ok i w sumie na koniec czuję się fajnie. Nawet jak jest do kitu to warto przycisnąć. Uczucie potem jest jednak wiele warte.
Niedziela 06.09
Dzisiaj dzień odpoczynku, ale robię test z Be Active nr 2. Ten test mogę powtarzać co tydzień i zobaczyć czy robię postępy. W ten sposób mogę mieć dodatkowy cel: nie tylko schudnąć ale i zbudować super formę.
Test 1: w ciągu 60 sekund zrobiłam 20 pompek (przeciętnie).
Test 2: bez odpoczynku udało mu się zrobić 40 przysiadów (super).
Test 4: w siadzie prostym udało mi się wyciągnąć palce maksymalnie 13 cm za stopy (powyżej średniej)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz